Autorefleksja o samej sobie

 Wiecie, gdy to jest, gdy Wam się wszystko wali i myślicie że to jest koniec świata i już Was niczego dobrego nie spotka? 

Ja właśnie tak miałam- miesiąc temu. 

Gdy dowiedziałam się, że mój ex poznał kogoś, spodziewa się dziecka i odsunął mnie na dalszy plan jako przyjaciółkę, ponieważ ma teraz kogoś ważniejszego w swoim życiu. 

I byłam na samym początku o to bardzo wściekła, smutna, płakałam tylko i myślałam, że nie wstanę już. Ale zaczęłam z siostrą o tym pisać i uświadomiła mi w paru wiadomościach tyle rzeczy o sobie, że żaden psychiatra by mi nie pomógł tak szybko sobie tego uświadomić. 

I wiecie dlaczego nie wyszło mi  z nim? Przez moje poczucie niskiej wartości, przez zazdrość, ponieważ sobie wmawiałam, że jestem gorsza od pewnej dziewczyny, ponieważ z nią żartował ciągle i myślałam, że pójdzie z nią na bok. I to było moje błędne myślenie. 

I tak długo ze mną przetrwał, na prawdę, ponieważ zawsze miał nadzieje, że mnie zmieni. Ale on by mnie nie zmienił, mojego myślenia i mojego nastawienia i wiecie dlaczego? Ponieważ JA tego nie chciałam. Uważałam, że ja tylko się staram, że mi tylko zależy i ja tylko walczę o ten związek, ale tak nie było. On też walczył o mnie. 

Ale co byście zrobili na jego miejscu, gdy tylko biłam od siebie samej negatywną energią, miałam problemy o wszystko i wszystkich, nie chciałam się dostosywać, ponieważ zawsze uważałam, że ja jestem mądrzejsza od wszystkich? Byście zaczęli dystansować się od takiej osoby. I On także tak zrobił. 

I co z tego, że poszliśmy wtedy razem do restauracji z okazji moich urodzin oraz Dnia Kobiet, jeśli na co dzień robiłam mu wyrzuty o nic, a w tym momencie chciałam, aby wszystko było idealnie? Nie potrafił cieszyć się tym dniem, ponieważ bał się, że powie coś nie tak, a ja od razu się wkurzę i obrażę i w najgorszym wypadku wyjdę z hukiem, ponieważ nie raz popadałam w taką histerię. 

Oczekiwałam ciągle od niego wsparcia i tego, że będzie brał na klatę moje negatywne stany emocjonalne, ale to tak nie działa. 

I zaczęłam sobie pomału to wszystko uświadamiać, takie moje zachowania. 

Ludzie najbardziej uwielbiają przebywać wśród osób, które są pozytywne do wszystkiego i wszystkich, które ciągle się śmieją, da się z nimi porozmawiać i pośmiać z dystansem. 

A od takich, od których bije tylko negatywna energia, odsuwają się po prostu. 

I ode mnie wszyscy się odsuwali, niby ze mną każdy rozmawiał, ale to nie było to. Bo każdy wyczuwał we mnie tę negatywną energię, i zastanawiałam się zawsze "co jest ze mną nie tak, że nikt nie chce ze mną rozmawiać? Przecież jestem zawsze miła, uśmiechnięta, i jeśli trzeba to pomogę każdemu". I ta myśl mnie zawsze gubiła, ponieważ myślałam, że każdy miał ze mną problem, ale to była nie prawda. Wyczuwali ode mnie jednak tę złość, którą w sobie zawsze tłumiłam i po pewnym czasie każdy to wyczuwał. 

I pamiętam nawet sytuacje, pracując nawet w Holandii na ciastkach, gdy miałam 26 lat. była taka dziewczyna, która była pozytywnie do wszystkich nastawiona, ale ona to tak robiła, aby się każdemu podlizać, ale nieważne, działało to. W ciągu tygodnia każdy z nią rozmawiał i witał się, ponieważ była przyjaźnie nastawiona do wszystkich. 

A ja? Nie. Zamiast skupiać się na pozytywnych emocjach, to one mnie odpychały za każdym razem. A te negatywne? Nakręcały mnie jak karuzela. Żywiłam się normalnie nimi, gdy miałam okazję kogoś obgadać, wyżalić się, wtedy czułam, że żyje. Ale gdy tylko nie miałam kogo obgadywać nagle tematy do rozmów mi się skończyły i wpadałam w smutek. Ponieważ nie miałam tematów do rozmów, nie potrafiłam widzieć tych pozytywnych wibracji. 

I uświadomiłam sobie niedawno jeszcze jedno. Czepiałam się mojego Ex o to, że mnie nie rozumie, że nie chce mnie słuchać, że jest przeciwko mnie i woli rozmawiać z innymi, a mnie ma daleko w dup*e. Zawsze OCZEKIWAŁAM tego, że będzie skupiać się na tym, aby dbać o mnie uczuciowo. Ale nigdy nie obchodziło mnie co On czuje. 

Te 3 lata temu, co wyjechałam do Polski i w Polsce z nim zerwałam i go zostawiłam, ogarnął mi dosłownie wszystko. Jego szef nie miałby problemu z tym, abym tam mieszkała za darmo na tym mieszkaniu firmowym, mogłam zacząć sobie pracować na Mini Joba w kawiarni, abym miała jakieś pieniądze i w międzyczasie ogarniała coś innego. 

A ja stchórzyłam, bo byłam tylko skupiona na tym co JA czuję. Bałam się, że zostawi mnie samą, że nie będę mogła mu oddać pieniędzy za zakupy, że zabraknie mi w końcu pieniędzy, aby je robić i będzie oczekiwał, żebym mu wszystko od razu oddała. A to wszystko było w mojej głowie, zamiast powiedzieć mu o swoich obawach, porozmawiać z nim na spokojnie, bez wyrzutów, to tylko widziałam w nim, że wolał rozmawiać z inną dziewczyną, że wolał budować grupkę ludzi wokół siebie, zamiast skupić się na naszym związku, ale jak mieliśmy cokolwiek budować, jak tylko byłam do wszystkiego negatywnie nastawiona? 

Zawsze go obwiniałam o to, że nie chcę ze mną rozmawiać, ale teraz mu się nie dziwię, jeśli za każdym razem czuł się atakowany. 

Rozmowa o swoich obawach oraz problemach, że coś nas boli, jest w porządku. Na prawdę. Ale nie można robić przy tym nikomu wyrzutów. Trzeba ze sobą komunikować się w normalny sposób. Ponieważ budowanie związku nie polega tylko na wyjściu gdzieś razem i na łóżku. Trzeba go pielęgnować ciągle. I nie skupiać się tylko na swoich uczuciach, ale trzeba także pielęgnować uczucia drugiej osoby, akceptować to, że każdy może mieć inne cele w życiu, ale żeby te cele pogodzić jakoś ze sobą. 

Wyciągam ciągle w tym momencie wnioski ze swojego zachowania i na ten moment wiem, że złością ani agresją nie osiągnę wiele. Jedynie może uratować mnie to, że gdy spotka mnie jakaś przykra sytuacja, to aby nie odbierać tego negatywnie, tylko szukać rozwiązania co mogę zrobić inaczej. Ponieważ nie mamy wpływu na losowe sytuacje, ale od nas zależy w jaki sposób i jak na to zareagujemy oraz odbierzemy. 

I przede wszystkim trzeba myśleć pozytywnie, nawet jeśli wszystko się sypie :) 

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Streszczenie poprzedniego roku w pigułce.

Co poszło nie tak?