Streszczenie poprzedniego roku w pigułce.
Nie wiem od czego mam zacząć pisać, więc zacznę od tego, aby się przedstawić, ponieważ może ktoś zechce czytać to co tu napiszę.
Mam 30 lat, tamten rok, chociaż było ciężko na początku, bo przeżyłam związek z toksycznym ex, ponieważ zostawił mnie ze wszystkim, wmawiał mi, że się nie staram i musiałam wrócić do domu rodzinnego, ponieważ na co dzień mieszkam w Niemczech.
Ale dałam radę, podniosłam się, ponieważ miałam wsparcie moich najbliższych, mojego najlepszego przyjaciela, że po trzech miesiącach wróciłam do Niemczech, miałam zapewnione mieszkanie, zaczęłam kurs z języka niemieckiego, zdobywając certyfikat z B1. Było ciężko, ponieważ praca w hotelu po 5 razy w tygodniu, potem kurs i jeszcze na koniec siłownia, dawało się to we znaki, ale dałam radę, przezwyciężyłam każde przeciwności losu.
Miałam też wsparcie mojego najlepszego przyjaciela, który spędził ze mną poprzednie święta i Sylwestra, pomógł mi w przeprowadzce na nowe mieszkanie, po prostu zawsze był przy mnie.
Miałam kilka epizodów w życiu, ponieważ poznałam jakiegoś piłkarzyka Niemca, który mnie całkowicie olał, ale myślałam, że jest to coś poważnego- wspominając o tym teraz nie wierzę do tej pory, że się w to wplątałam i chcę mi się śmiać z tej sytuacji xD
Przyszedł sierpień. Dowiedziałam się, że mam certyfikat i to była jedna z lepszych wiadomości jakie usłyszałam. Odwiedziła mnie także moja mama i to był najpiękniejszy tydzień spędzony razem :)
W międzyczasie zapisałam się na kurs z niemieckiego B2, który miał rozpocząć się pod koniec września. I wtedy wszystko poszło coś nie tak (dosłownie).
Olałam mojego najlepszego przyjaciela, z którym znałam się 10 lat dla jakiegoś typa, który przestał mi odpisywać na następny dzień (było to w sierpniu).
Chciał ze mną stworzyć związek, zacząć wszystko od nowa, abyśmy mieli czystą kartę, ponieważ w przeszłości mieliśmy kilka powrotów, ale nigdy nie wychodziło (wiem, że nie wchodzi się do tej samej rzeki, ale gdy spotykasz mężczyznę, który Cię wspiera, wstaje dla Ciebie, aby z Tobą pobiegać, robi Ci pudding po wyrwanej zakrytej ósemce każdego dnia i pyta się jak się czujesz, to coś znaczy, prawda?)
Ale go olałam, bałam się. I teraz wiem że to było głupie, bo pisząc to to teraz zdaję sobie sprawę jak strach może wpływać na nasze życie.
Mieszkaliśmy od siebie 500km. Miałam do niego jechać w sierpniu na tydzień albo dwa tygodnie, ale zrezygnowałam. I w końcu on też się poddał, bo ile można prosić kogoś tak upartego jak ja o szansę?
Miałam ego za bardzo wywalone do góry, urwaliśmy ze sobą kontakt.
Przyszedł wrzesień i dopiero się zaczął amargedon- zaczęłam szukać w internecie szybkiego zarobku.
Znalazłam pracę online- że wykonuję po 30 zadań dziennie, sprzedając jakieś produkty. Ale był haczyk-czasami trafiało się zadanie, że mogłam zarobić, przykładowo 400$, ale musiałam wpłacić 100$, aby odblokować te środki. Te 100$ trafiało na moje konto na tamtej stronie, 400$ trafiało na moje konto. Pięknie, prawda? I z sukcesem wypłaciłam te pieniądze jeden raz, ale tylko jeden. Ponieważ byłam na zasiłku obywatelskim to nie miałam zbyt wiele do życia, aby opłacić mieszkanie plus do tego co zarobiłam w hotelu. Ale później przyszło do odblokowania 2400$. Nie posiadałam tej sumy. I zamiast dać spokój, nie pchać się w to 💩 to nabrałam pożyczek, pożyczałam pieniądze od kogo się dało, a i tak nie byłam w stanie tego spłacić.
Dlatego stwierdziłam- i tak gorzej może nie być- było. Znalazłam gościa na telegramie, któremu wpłaciło się przykładowo 60eu a on rozmnożył na 19500eu. I myślę sobie- ten zysk przyjdzie na moje konto bankowe. Otóż nie. Musiałam wpłacić najpierw jakąś prowizję, potem jakiś podatek od czegoś tam, potem niby karta VISA naliczyła sobie znowu jakąś tam prowizję i tak dalej. I pożyczałam na to coś pieniądze od moich bliskich. Ale w końcu, gdy znowu do mnie napisał, że muszę wpłacić 270eu, dałam spokój. Gdy zapytałam się o dokumenty- napisał, że są ekstra płatne, ale pewnie nawet nie istniały, bo to był zwykły scam. I zaczął wypisywać, że jeśli wpłacę te pieniądze to giełda wypłaci 2000eu, ale nie zareagowałam na to.
I obecnie mnie zablokował na telegramie, usunął wszystkie wiadomości. Ta strona internetowa także przestała istnieć. Albo mój adres IP został zablokowany, nie wiem.
Pod koniec września rzuciłam moją pracę i to był największy błąd, ponieważ nie mogłam dać sobie rady z debilem, który się mnie uczepił i szukał tylko powodu, abym popełniła błąd. Job Center zablokował mi środki do życia na trzy miesiące. Nie miałam jak opłacić nawet mieszkania. Kurs z niemieckiego B2 miałam 4 razy w tygodniu porankami, ale nie mogłam znaleźć zacznej pracy na popołudnia tylko, dlatego decyzja- rzucam kurs i szukam pracy na pełen etat. I żałuję tego, bo straciłam wielką możliwość na coś co pomogłoby znaleźć mi lepszą płatnie pracę.
I zaczęło się mojego załamanie. Kiedyś napiszę o tym, ale to jest temat na inny dzień.
Przyjaciel, moja rodzina pożyczyli mi na to 💩 pieniądze. Gdy się o tym dowiedzieli, byli załamani. Ale nie poddali się, wspierali mnie.
W listopadzie udaje mi się znaleźć pracę, myślę sobie, w końcu coś pozytywnego. Ale nie, czuję, że coś jest nie tak. Ale ignorowałam to, ponieważ skupiłam się na pracy.
Przyszła moja wypłata i cieszyłam się, ale myślę- to nie jest wystarczająco, nie dam rady spłacić tego wszystkiego.
Przyszła połowa grudnia- siostra zaczyna mi pisać, abym odpuściła wszystkim, mojej mamie szczególnie. I coś we mnie pękło- pomyślałam sobie "będzie im lepiej beze mnie". Poblokowałam ich wszystkich, naraziłam na niebezpieczeństwo moją siostrzyczkę, która zmaga się z poważnymi problemami sercowymi.
Mój przyjaciel, miłość mojego życia, nie odpisuję mi, bo zaczął tworzyć z kimś związek.
Przychodzą święta, postanowiłam się odezwać do swojej rodziny, mam kontakt z siostrami, ale nie z mamą. Napisałam jej, że usłyszałam, że jestem tylko dla niej ciężarem i lepiej jeśli nie będziemy mieć ze sobą kontaktu. Zablokowała mnie wszędzie, gdzie się dało.
Dowiaduję, że miłośc mojego życia spodziewa się z nową dziewczyną po 5 miesiącach znajomości dziecka.
I wszystko zaczęło się za pogonią szybkiego zarobku, patrzenie się tylko na czubek własnego nosa. Nagle zdajesz sobie sprawę, że tracisz dwie najważniejsze osoby w swoim życiu, które kochasz nad życie. Że ta głupia upartość, rozpamiętywanie tych wszystkich negatywnych rzeczy z przeszłości nie ma sensu.
Gdy zdajesz sobie sprawę, że trzy lata temu, gdy usłyszałaś od niego dwa słowa "Kocham Cię" i zamiast te słowa wziąc jako nadzieję, ale postanawiasz od niego uciec z Niemczech do Polski, bo postanawiasz się poddać. I wiesz, że to był błąd.
Bo wiecie co? Teraz wiem, że straciłam mojego najlepszego przyjaciela, moją miłość, bo nikt nie da rady go zastąpić. I uświadomienie sobie tego po tylu latach, to aż boli. Bo patrzyłaś tylko na siebie, gdy widziałaś, że on też z czymś się zmaga.
Że Twoja mama ma już Cię dość ratowania, słuchania tylko jak Ci jest źle, bo ona też chciałaby być w końcu wysłuchana i dostać od kogoś wsparcie. Bo ona zawsze była dla mnie, ale ja nigdy dla niej. Bo patrzyłam się tylko na siebie.
Boli to, że rozczarowałam wszystkich. Że nie mam po co jechać do Polski, że w tym momencie muszę szukać swojego miejsca w Niemczech, aby wyjść z tego 💩, w którym się znajduje.
Że teraz płaczę każdego wieczoru, że nie mam siły posprzątać mieszkania. Że udaję, że wszystko jest w porządku, a w głowie i w sercu jestem zwykłym bałaganem.
Komentarze
Prześlij komentarz